Faro

Przyjechaliśmy do Faro o godzinie 14-tej, zaparkowaliśmy blisko Starego Miasta, zapłaciliśmy 1,9euro za dwie godziny parkowania i zmieściliśmy się w tym czasie z jedzeniem obiadu i zwiedzaniem ;). Innymi słowy szału nie ma.
Faro leży na południu Portugalii i jest jedną z ostatnich dużych miejscowości przed granicą z Hiszpanią. W przewodniku polecali zwiedzić Starówkę – tak też zrobiliśmy. Cidade Velha to spokojna dzielnica położona obok portu. Jest otoczona murami obronnymi.

wejście do Starego Miasta

Zwiedzanie rozpoczęliśmy od wizyty na placu katedralny Largo da Se. Na środku stoi duża katedra Se z kamienną wieżą. Wejście do katedry kosztowało 3,5euro, więc nie wchodziliśmy. Wystarczyło nam zwiedzanie z zewnątrz.

Obok katedry stoi Pałac Biskupi Paco Episcopal z (XVI i XVIIw). To co nam się spodobało, to jego dach. Składa się jakby z siedmiu różnych trójkątnych dachów. Fajnie to wygląda w całości.

Prostopadle do pałacu stoi budynek Seminarium.

Dalej przeszliśmy na plac Praca de Alfonso, wokół którego wybudowano dzielnicę żydowską. Stoi tu między innymi Klasztor Sióstr Klarysek Nossa Senhora da Assuncao z XVI w.

Przez bramę w murach obronnych dotarliśmy do portu. I tu nastąpiło wielkie zdziwienie. Deptak kończy się.. torami kolejowymi. A do tego co chwilę nad naszymi głowami przelatywały samoloty. W ciągu kilkunastu minut wylądowały dwa Ryanairy i jeden Easy jet. 🙂 Niedaleko portu jest lotnisko. Wszystko niemalże w jednym miejscu 🙂

Wróciliśmy więc na uliczki Starego Miasta i znaleźliśmy jeszcze Arco da Vila – Bramę Miejską. Jest to klasycystyczna budowla wzniesiona w 1812 roku. Na szczycie można zauważyć bocianie gniazdo oraz posąg św. Tomasza z Akwinu, który jest patronem miasta.

 Wewnętrzna część bramy (podobno w kształcie końskiej podkowy- my się tego nie doszukaliśmy ;P ) jest unikatem w Algarve i pochodzi jeszcze z czasów mauretańskich.

Nadszedł czas na to, żeby coś zjeść. Przez powyższą bramę dostaliśmy się do nieco nowszej części starego miasta. Przespacerowaliśmy się uliczkami w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca na obiad. 

ratusz
Bank Portugalski
kościół Miłosierdzia
gniazda bocianie na dachu kościoła Miłosierdzia

Miejscowa roślinność :)

 Tutejsze uliczki także są wyłożone kostką w różne wzory. Aż miło było po nich spacerować. 

 Bardzo podobał nam się pomysł z zadaszeniem ciągów pieszych. Pomiędzy budynkami rozpięte były żagle – ogromne płachty białego materiału. Fajnie to wyglądało, a jednocześnie zapewniały trochę cienia.

W końcu dotarliśmy na jedzenie. Pani kelnerka zaproponowała nam tradycyjne dania kuchni portugalskiej. Stwierdziliśmy, że warto spróbować. Dostaliśmy dorsza w panierce, z ryżem i surówką oraz potrawkę z ryżu z ośmiornicą. Oba dania były pyszne 🙂

ośmiornica
dorsz

Reasumując. Faro nas nie zachwyciło. W porcie trochę śmierdziało, było głośno od lądujących samolotów. Jest tu dużo przemysłowych terenów, brak plaży i dostępu do wody. Dwie godziny to wystarczająca ilość czasu na jego zwiedzenie – oczywiście mówimy o sobie 🙂 A tu jeszcze kilka ujęć z przedmieść Faro