4.07.2016 – wschód słońca w porcie w Cascais

Obudziliśmy się o 6 rano. Widok z okien był przepiękny. I dobrze, bo wynagrodził nam niewygody spania. Zeszło trochę powietrza z materaca i w jednym miejscu  na środku zapadał się. Przez to wstaliśmy trochę połamani. Wieczorem było duszno, a rano tylko trochę chłodniej. Nie chcieliśmy za bardzo otwierać szyb na noc, raz ze względu bezpieczeństwa, a dwa na komary Jeszcze nie było wschodu słońca, więc woda w oceanie była ciemno niebieska.

 Pozbieraliśmy się i zaczęliśmy poszukiwania łazienki. Objechaliśmy pół wybrzeża w Cascais i nic nie znaleźliśmy. Nawet na stajach benzynowych wszystko było pozamykane. Ostatecznie udało  nam się znaleźć odpowiednie miejsce. I mogliśmy rozpocząć poranne zwiedzanie tego ładnego miasteczka. Pogoda sprzyjała, bo było 19 stopni.
Podobają nam się tutejsze tabliczki z nazwami ulic. Dzisiaj spotkaliśmy Rondo Jana Pawła II i obok znaki pielgrzymkowe .

Cascais to miasteczko rybackie, ale jednocześnie kurort. Posiada port i szerokie piaszczyste plaże. Cascais stanowiło cel wycieczek już w XIX wieku. Początkowo był to mały port rybacki. Zmieniło się to, odkąd król Ferdynand wybrał to miejsce na swoje wakacje. Od tego czasu zaczęły przyjeżdżać do miasteczka wyższe sfery Portugalii. Wybudowano w nim rezydencje, parki i miejsca rozrywek.
Tutejsze wybrzeże jest bardzo skaliste. W zasadzie ciężko znaleźć chociaż kawałek plaży, na którym nie byłoby żadnych skał. Ale dzięki temu ma swój niepowtarzalny urok. Każda plaża jest inna i każda ma coś w sobie. Przy jednym brzegu rosły olbrzymie agawy. Taką jedną oglądaliśmy ostatnio w palmiarni w Wałbrzychu :).

Wjeżdżając do miasta od razu zauważyliśmy dwa budynki, jeden nad morzem z prawej mostu. To Casa de Santa Maria. A drugi bardziej w głąb lądu po lewej stronie mostu. To Museu Condes de Castro Guimaraes z oryginalnym wyposażeniem oraz dziełami sztuki. Budynek stoi w parku. Oba stanowią idealne powitanie dla turystów. Niezapomniany widok.

Casa de Santa Maria
Museu Condes de Castro Guimaraes

 W porcie stoi duża cytadela. Koło niej spały w najlepsze kaczki. Popatrzyły na nas smętnym wzrokiem, kto o tej porze łazi po mieście i przeszkadza im spać. Pozwoliły zrobić sobie zdjęcie i spały dalej.

Citadela de Cascais została wybudowana w XVII wieku. Spędzała w niej wakacje rodzina królewska. Obecnie zajmuje ją wojsko i nie jest udostępniona do zwiedzania.

Wschód słońca w porcie i w marinie to jest to, co lubimy najbardziej; ). Pozachwycaliśmy się i wrócliśmy do samochodu. Czas w końcu dojechać do Lizbony :).

Po drodze przez okna samochodu obserwowaliśmy Estoril, taki sobie „snobistyczny” kurort. Podobno jest w nim kasyno, które funkcjonuje od czasów powojennych i jest największe w Europie Kontynentalnej. Nawet przez chwilę rozważaliśmy, czy nie podjechać go zobaczyć. Ale odpuściliśmy na rzecz Lizbony.