Lukwipa – 4.11.2023
Spało nam się super. Ja zasnąłem już o godzinie 19-tej i obudziłem się dopiero po 7-mej :D. Wojti też spał jak suseł. i właśnie się obudził bo koledzy do niego przyszli zapytać czy jeszcze śpi. Jak przyjechaliśmy wszystkie dzieci od razu wołały: „Wojtek, Wojtek”. Gosia wcześniej powiedziała im, że przyjedzie brat Łukasza i dlatego czekały na Wojtka.

Rano zjedliśmy pyszne śniadanie w Insace. Bardzo dobrze spaliśmy w nocy, ale uczciwie muszę przyznać, że byliśmy naprawdę zmęczeni. Ja wstałem wcześniej niż Wojtek, ale go nie budziłem, bo wiedziałem że musi solidnie odespać. Gosia rano poszła do kościoła, a ja w tym czasie ogarnąłem się, przygotowałem nam rzeczy do ubrania i zdążyłem napisać relację z dnia poprzedniego i wysłać do Polski.
Dzisiaj wybieramy się do Lukwipa. Chcemy zobaczyć wodospad i tamtejsza okolicę. Byłem tam już kiedyś, ale niewiele pamiętam i już się cieszę na wyjazd w tamto miejsce. Gosia wróciła i zajęliśmy się przygotowywaniem śniadanka w Insace.
Tomek też dotarł do nas i mówił że spał jak zabity, choć za oknem miał do późna dyskotekę. On mieszka zaraz przy samych marketach, a tam codziennie imprezy miejscowi robią hihihihi… Tłumaczę mu, że z dwojga złego to lepiej imprezy, niż nocny upał. Fakt, że na prawdę pogoda nam się udała super jak na razie. W dzień jest gorąco tak jak powinno być, za to w nocy spokojnie można spać, bo jest ciepło, ale nie ma takiego ukropu.

Na śniadanko mieliśmy do wyboru: jajecznicę, kiełbaski smażone, tosty, ogórka, kawkę, herbatkę, wodę, owsianka w ciastkach i mleko. Po śniadaniu, dzieciaki porwały Wojtka i wszyscy poszli grać w piłkę, a my przy kawusi podziwialiśmy otaczającą nas przyrodę i ustalaliśmy plan.
Czas znowu zwolnił do nieprawdopodobnego poziomu. Po raz kolejny mam wrażenie, że ilość czynności które robimy w stosunku do czasu jaki upływa jest nie do osiągnięcia w naszej europejskiej rzeczywistości. Nawet Tomek stwierdził, że to jest niemożliwe.
Plan na dziś: jedziemy do Lukwipa. Tam się zatrzymamy, zwiedzimy okolicę, zjemy obiadek i wrócimy na późne popołudnie. Posprzątaliśmy po śniadaniu, Wojtek z kolegami poszedł się bawić, a my z Tomkiem poszliśmy do niego do pokoju po rzeczy. Przy okazji zabrałem go na krótką wycieczkę po Mpanshya. Poszliśmy na markety i tam doznałem prawdziwego szoku. Śmieci również przybyło dookoła. Nie mówię, że na samych marketach, ale zaraz obok w dołach i krzakach jest masa plastiku i śmieci. Wiele sklepików które znałem i pamiętałem zostało zburzone, a w ich miejsce powstały, lub są w trakcie budowy nowe duże budynki.


Doszliśmy też do kościoła, gdzie akurat trwało jakieś spotkanie. Kościół był pełen. Potem nam Gosia powiedziała, że prawdopodobnie było to spotkanie miejscowych przed chrztem. Okazuje się, że nie ma w Mpanshya teraz księdza Dominika, bo wyjechał do Europy, ale są tu inni księża, jednak nie miałem jeszcze okazji ich poznać. Jutro pójdziemy na mszę św, więc pewnie będzie okazja. Nie wiem czy uda mi się wkręcić Wojtka w ministrantowanie, bo trochę go tu wszystko rozprasza, ale zobaczymy.
Kiedy wróciliśmy do Meggi, spakowaliśmy rzeczy i pojechaliśmy na wycieczkę. Droga nie trwała długo, a po dojechaniu na miejsce większość czasu spędziliśmy na podziwianiu przyrody.






Na obiadek Panie przygotowały nam kurczaka z frytkami. Uznaliśmy że to najbezpieczniejsza forma posiłku bo pieczone i smażone.


Potem poszliśmy jeszcze na krótki spacer po okolicznych skałkach, a następnie zaczęliśmy wracać do domku. Po powrocie do Mpanshya, troszkę odpoczęliśmy. potem Wojtek poszedł grać w piłkę , a ja z Tomkiem poszliśmy w kierunku fabryki cegieł na szybki rekonesans.

Wieczorem mamy robić Liva na Instagramie i tiktoku, więc przy okazji poszliśmy po sprzęt. Zjedliśmy kolację, poszedłem wykąpać Wojtka i położyłem go spać. Potem rozstawiliśmy sprzęt na polu o zaczęliśmy nadawanie. Trudno oddać słowami ile było robactwa dookoła nas. Myślę że całkiem nieźle nam to wyszło, potem zadzwoniła do mnie moja najwspanialsza na świecie żona i powiedziała że bardzo się ucieszyła jak mogła posłuchać mojego głosu. Teraz idziemy spać, bo jutro jedziemy na wycieczkę do Lwangwa.

