27.06.2016 droga do San Sebastian w Hiszpanii

Spaliśmy jak dzieci do 8 rano. Nawet nie wiedzieliśmy, że jest tak późno. Dzisiaj w planach mamy przejazd do Hiszpanii do San Sebastian. Trasa jest przewidziana na około 200-300km. Mamy zwiedzać, a potem iść nad morze. Ale dzisiaj w nocy lało, jakby ktoś prysznic odkręcił, więc jeśli się okaże, że tam na miejscu też będzie zimno, to zmienimy plany i najwyżej pojedziemy dalej. W końcu plan się tworzy na bieżąco ;).

Rano przed drogą poszliśmy jeszcze na moment do Sanktuarium. Było zdecydowanie więcej ludzi niż wieczorem. Do groty trudno się było dostać.

Po drodze zatankowaliśmy samochód na Esso Express. Na szczęście paliwo jest nieco tańsze, niż w pozostałych miejscach. Tutaj 1,131euro/l, więc nie tak źle. Wpisaliśmy cel do gpsa i wyszło nam,  że autostradą jechalibyśmy dwie godziny krócej niż drogą krajową. Ale autostrady są płatne, więc nie ma tematu.. ;), a poza tym przy okazji można pooglądać fajne widoki.

Ciężki sprzęt na drodze, którego ciężko wyprzedzić
Aleja platanów
Takie zwykłe rondo, ale na środku niespodziewanie kiwi 😉

W okolicy Bayonne zaczął się wzmożony ruch samochodowy. Stwierdziliśmy, że bardziej by się opłacało przejechać ten odcinek autostradą, jak się komuś spieszy. Dużo świateł, spowolnień ruchu, samochodów..
W przeciwną stronę jechało mnóstwo kamperów. Być może na wakacje ;). A za oknem zaczęło się morze domów z czerwonymi dachami 🙂

Aż w końcu dojechaliśmy nad Zatokę Biskajską i przed nami prawdziwe morze.. Pierwsze w tym roku :). Nareszcie !!!

Po drodze mijaliśmy sporo osób z muszelkami. Niektóre szły na nogach, inne jechały na rowerach. Fajny widok.

O 14.30 przekroczyliśmy granicę na rzece Bidasoa w miejscowości Behobia i wjechaliśmy do Hiszpanii. A konkretnie do Kraju Basków. I podobnie jak na granicy francusko-niemieckiej nie zorientowaliśmy się, że to już. Dopiero inne rejestracje samochodów, troszkę inne znaki oraz napisy zwróciły naszą uwagę.