Zambia 2015 – wtorek
Rano księża odprawili msze św w kaplicy u Siostr w Mpanshy . Potem nas siostry zaprosiły na śniadanko :). W czasie mszy św kot sióstr przyniósł w pysku szczura i położył go na podłodze obok mnie ;P. ..hahaha…miny sióstr bezcenne, a księża po mszy św śmiali się, że kot im w darach przyniósł ;)))))

Pożegnaliśmy się i razem z ks. Pawłem ruszyliśmy w drogę. O godzinie 9 mieliśmy być w wiosce obok farmy, bo mieli przyjść ludzie do pomocy przy remoncie kościoła. Tym razem zgodnie z planem wróciliśmy na farmę.

Gorąco…
Od rana na farmie nieciekawa atmosfera. Ks. Paweł był zły z powodu wyrzucenia chłopaków z ośrodka. Ale nie mógł nic zrobić. Decyzja mamy Carol była nieodwołalna. Chłopaki E. i jeszcze 3 innych, zostali wsadzeni do busa i mogą wrócić do ośrodka dopiero w styczniu. Powrót na ulicę, to ma być kara i nauczka za pobicie. Nie powiem wam jak się czuł ks.Paweł… nie będę się rozpisywał. … Mama Carol nawet nie pozwoliła chłopakom pożegnać się z księdzem. … jak wrócę to mogę opowiedzieć całą sytuację. Pisać nie będę. Za dużo emocji. …
Po śniadaniu pojechaliśmy do miasta naprawić jego telefon.


Czekaliśmy naprawdę bardzo długo tylko po to, żeby się dowiedzieć, że.. fachowcy od naprawy skasowali jego numer. I mimo, że miał numer zarejestrowany, to został bez telefonu.. Bez komentarza.. 😉
Nie załatwiwszy sprawy z telefonem, pojechaliśmy do Chongwe kupić cement na budowę do kościoła, bo brakło. Prace nagle ruszyły i wreszcie coś się dzieje. Pojechaliśmy z towarem do wioski i zastał nas miły widok. Ludzie już byli i pracowali.


Mama Carol zrobiła porządek. Ogarnęła cały bajzel. Dzieciaki poszły robić swoje. Robotnikom się dostało za bałagan na budowie i porozrzucane puszki po piwie (miała rację).



Robota szła pełną parą. Przyszło bardzo dużo ludzi z wioski do pomocy. Panowie pracowali przy tynkowaniu i malowaniu i zdzieraniu rdzy. A panie obok gotowały w insace jedzenie. Cały dzień tynkowaliśmy słupy, szpachlowaliśmy pęknięcia w ścianach i malowaliśmy okna na biało. Był to bardzo pracowity dzień.




Pod koniec dnia byliśmy cali w farbie, ale efekt jak na warunki afrykańskie szokująco dobry! 😉
Wieczorem po kolacji na „family meeting” mama Caroll mówiła dlaczego wyrzuciła chłopaków. Znowu nie będę się rozpisywał. Zainteresowanym opowiem po powrocie. Powiem tylko tyle nie do końca ta forma mnie przekonuje. … Idziemy spać, bo jutro budowy ciąg dalszy. W nocy słuchamy tu przez internet jak działa radia RMS-u i się pozdrawiamy z Zambii ;))))
A na zakończenie dnia:
