Rozpoznanie…

Pierwszy dzień już za mną.

Rano jak się obudziłem poszedłem na rekonesans dookoła mojego mieszkania.

Mam pokój dokładnie vis a vis boiska piłkarskiego, coś na kształt naszego „orlika”. Widok z mojego okna 😉 przez najbliższych kilka dni będzie tu rozgrywany turniej piłkarski. … więc mam lożę Vip 😉

Jest to teren szkoły która jest pod opieką Salwatorianów. Szkoła jest bardzo prężnie działającą placówką. Tutejszy odpowiednik naszego liceum. Znajdują się tu:sale lekcyjne, dwie kaplice, sklepik, duża biblioteka, boiska do siatkówki, tenisa, piłki nożnej a także basen który dzisiaj oficjalnie zainaugurowaliśmy razem z ks.Sebastianem i ks.Kubą 😉

Dzieci mają tu bardzo dobre warunki do uprawiania sportów a co najważniejsze bardzo im się chce! Nie to co u nas.

Rano po mszy którą odprawił w szkole Kuba, bylo spotkanie z babciami i mamami uczniów. Podczas tego spotkania jedliśmy śniadanko które panie przyniosły ze sobą. Ja zjadłem placki z mąki ryżowej które przywiózł mi Kuba.

Po południu pojechaliśmy do ich drugiej szkoły- Mendoza. Po drodze mogłem zobaczyć troszkę meksykańskiego miasta.

Po szkole pojechaliśmy na obiad do domu Salvatorianow w Campeche. Mają bardzo ładny ogród.  Ale to sobie zostawię na osobny wpis;)

Na koniec dnia na własne oczy przekonałem się, że Zorro w filmach na prawdę mógł biegać po dachach;) domy są tu tak blisko, że bez najmniejszych problemów można się przedostać z jednego na drugi 😉