24.11.2012 – Eryk

Dziś sobota. Tym razem się wyspałem… takie wahnięcia tu mam z tym spaniem, ale z tego co mówi s.Józefa, to nie tylko ja ;P… 
Od rana relaksik, poszliśmy z Bronią do bambo Michała, ale go nie było… To zrobiliśmy sobie spacer przez busz w kierunku centrum Mpanshya… Rozmawialiśmy głównie o tym, gdzie będziemy uciekać jak się lew pojawi… hehehe… drzewo wymyśliłem, bo nic innego nie ma w pobliżu, problem w tym że lew też by dał radę… Całe szczęście, że w tych rejonach dawno nikt tego zwirza nie widział:P…
Tak sobie gadając dotarliśmy do asfaltu, którym doszliśmy do wioski. Poszedłem odebrać moje zamówienie czyli 21 chiteng 😉 kobity zrobiły niezły biznes u jednej zostawiłem 133000KWA, a u drugiej 266000KWA;) wyszło mnie po 19000KWA za sztukę (stargowałem o 1000KWA bo były po 20000KWA ;P). Przy okazji zostaliśmy poczęstowani przepysznymi chitunbua (takie miejscowe pączki) cena ok 500KWA, ale my dostaliśmy ze free… PYCHA!!!! Przygotowuje się je smażąc na głębokim tłuszczu, na palenisku w głębokim czymś co przypomina woko- patelnię 😀 faaajne 😉

najprawdziwsza baula!!!
pączusie :)))

Teraz szykujemy powoli się na jutro. Bronia wyjeżdża, a my razem z Nią jedziemy do Lusaki 😉 więc szykuję się na internet :D… s.Józefa też 😛
Dziś jest jeszcze goręcej niż wczoraj… Jest potwornie gorąco i sucho… Wszyscy czekają na deszcz, ale na razie go nie ma ;(… jest duży problem z wodą… źródła wysychają. Zdarza się, że nie ma wody w szpitalu… Kiepsko będzie, jeśli się coś nie zmieni…
 Bronia mówi, że wisi deszcz w powietrzu… Żeby wam zobrazować to, jak tutaj teraz jest: spróbujcie nalać do miski gorącej wody, nadstawić głowę i spróbować wziąć głęboki wdech jak przy inhalacji… Takie gorące powietrze dzisiaj tu wdychamy!!! Tylko, że suche… Coś mnie próbuje łapać za gardło, ale mam nadzieję że to tylko efekt dzisiejszego gorąca ;P…
Żółw Eryk odzyskał wolność ;D… wypuściliśmy go z Bronią w buszu obok domku księży, tak aby nikt go nie zobaczył, bo by go pewnie zabili… poszedł raźnym krokiem w krzaki i tyleśmy go widzieli :P… Zanim jednak zniknął nam z oczu, wziął udział w kampanii reklamowej RMF MAXXX 😛 zrobiliśmy kilka fotek, a Eryk okazał się prawdziwym modelem :D…hihihi… efekt zobaczycie jutro, jak mi się uda dostać do neta 😉  

Eryk w drodze na sesję
masz…rób profil…
idę…

Litery zamontowane!!! Po obiedzie poszliśmy z Bronią zamontować napis NOAH’S ARK na szkole ;). Wyszło nieźle 😉 sami ocenicie 😛

Litery 3D wycięte ze styroduru o grubości 3mm
przyleciały prosto z Krakowa do Mpanshy

Wieczorkiem poszliśmy na mszę św. do szpitalnej kaplicy. Ks.Michał odprawiał mszę w języku Nianja, więc średnio co rozumiałem :P, ale wystarczyło obserwować co robią inni i było OK ;)… Po kaplicy biegała jaszczurka… tu to normalne;)
Po mszy św. pożegnalna kolacja, bo jutro Bronia go to Poland ;)… ks.Michał też był, jak wszystko pojdzie dobrze, to w next Sunday pojadę z nim na out station 😉 czyli do kaplicy, gdzie misjonarze dojeżdżają poza swoją parafią…;) Będzie to nowe doświadczenie, zobaczyć i przeżyć coś takiego na żywo ;)…
Jest teraz 20:00, a jestem mokry jakbym do basenu wskoczył…bardzo dziś duszno i gorąco… w moim organizmie nie ma już chyba ani grama mikroelementów… dzisiaj musiałem rozpuścić sobie magnez i go wypić, bo jak tak dalej pójdzie to kiepsko będzie ze mną ;P…Jutro Lusaka… 😉