23.11.2012 – paczki, paczki…

Dziś spałem bardzo źle… Potwornie gorąco było w nocy, a do tego ta awaria prądu wytrąciła mnie z rytmu dobowego, do jakiego się już przyzwyczaiłem… prąd mam zazwyczaj do 22, a tu padł o 19:30… lipa straszna, bo nie mogłem naładować komputera, ani niczego innego… Więc się położyłem spać. Obudziłem się ok 22:3o, choć myślałem że już ranek… Kurka, no;/… spać się nie da bo tak duszno, okno otworzyłem i dalej nic… Dobrze że zimna woda w kranie, to prysznic wziąłem… Jakoś potem udało mi się dospać do rana, ale szału nie było…

Dzień się zaczął od wyprawienia Broni do Lusaki. Pojechała na spotkanie z ks.Wojtkiem, tym który tu do nas przywiózł ks.biskupa. Przy okazji wymieni trochę dolarów na kwacha. Poprosiłem ją także, żeby spróbowała zdjąć sim locka z mojego drugiego telefonu. 
Na śniadaniu mieliśmy „odprawę” przed dzisiejszą akcją rozdawania paczek… Ustalaliśmy co i gdzie, a potem poszedłem pomóc Bernardowi w przygotowaniach ;). Dużo tego. Wszystko musieliśmy przenieść z magazynu w konwencie do miejsca, gdzie będzie odbywała się dystrybucja paczek. Dziś rozdajemy paczki żywnościowe!!! Tak ustaliliśmy z Siostrą. W zamówieniach oprócz paczek żywnościowych były jeszcze inne rzeczy, ale już tłumaczę o co chodzi…. 
Otóż jesteśmy w Afryce :P… koniec tłumaczenia :D…
A tak na serio… To nie udało się wszystkiego kupić. Z rożnych powodów: a to towar nie dojechał, a to towar był niezgodny z zamówieniem i trzeba było nowy zamówić, lub np. brojlerki muszą jeszcze ze dwa tygodnie podrosnąć (wszystkie są już w konwentowskim  kurniku, zrobiłem im zdjęcia ;)),

brojlerki już dorastają…

albo po prostu była tylko część rzeczy i bez sensu dawać komuś niepełną paczkę… Trzeba się dostosować do tutejszych realiów jeśli chodzi o planowanie, zakupy i dostępność towarów. Siostra Józefa ma tu naprawdę wszystko fantastycznie zorganizowane i nawet jak pojawiają się jakieś trudności, to nie ma problemu, po prostu zrobi się drugie spotkanie na rozdawanie paczek i wtedy wszyscy dostaną pozostałe rzeczy ;)…
Należy także pamiętać o tym, że jest tu strasznie gorąco tak więc w pierwszej kolejności trzeba rozdać produkty żywnościowe, bo o ile olej, sól, czy cukier, można by dłużej przechowywać, to już kapusta i rybki-kapenta już nie za bardzo…

pakowanie kapenty
kapenta-suszone rybki
pakowanie jajek
jajka wygodniej w plastiku…

Przygotowaliśmy plener do zdjęć, Bernard z s.Józefą wytłumaczyli zebranym, jak to dziś będzie wyglądać, że dziś dostaną paczki żywnościowe, a za tydzień będą kolejne paczki… i się zaczęło!

s. Józefa. i Bernard ustalają zasady

Najpierw nauczycielki wyczytywały nazwiska dzieci z programu, które miały otrzymać paczkę. Potem każdy z wyczytanych dostawał swoją teczkę profilową z nr.kartoteki, a następnie wszyscy grzecznie czekali na wezwanie 😉 (mówię wam, że byłem pod WIELKIM wrażeniem organizacji, tego całego przedsięwzięcia…) Jak już wszyscy dostali teczki, nauczycielka wywoływała nazwiska. Dzieciaki z rodzicami podchodzili do stolika, gdzie siedział Bernard i podawali mu kartotekę… On wypełniał formularz, uzupełniał karty wydania paczki imieniem i nazwiskiem dziecka, oraz z nr jego kartoteki. Każdy z opiekunów z którym przyszło dziecko musiał podpisać osobiście odebraną paczkę i potwierdzić, że jest zgodna z zamówieniem… podpisywali nawet jak nie umieli pisać!!! Jedna matka nie wiedziała jak ma to zrobić, więc Barnard napisał jej na kartce wielkimi drukowanymi literami jej nazwisko i kazał jej skopiować… Kolejny szok… Kobieta z wielkim trudem to robiła… dacie wiarę?…

siadamy do stolika…

Ale wracamy do dzieciaków… Jak Bernard wypisywał kartoteki, ja w tym czasie zabierałem dzieci na miejsce, gdzie wystawione były rzeczy z jego paczki i robiliśmy sobie krótką sesję 😉 Oczywiście czasami krótszą, czasami dłuższą ;P Wszystko zależało od tego jak szybko maluch się wyluzował i zaczął się choćby minimalnie uśmiechać 😉 Jak kończyliśmy zdjęcia, w tym czasie Bernard kończył papierologię i rodzic/opiekun razem z dzieckiem od razu zabierali ich rzeczy, a my z powrotem układaliśmy kolejne… robota głupiego, bo wszyscy dostają to samo… ale jak mus to mus…. Nawet proponowałem Siostrze coby zrobić jedną wzorcową „dekorację” do zdjęć, ale się nie chciała zgodzić, bo podobno kiedyś ktoś miał do niej o to pretensje… bez sensu!!! Nawet w przedszkolach w Polsce jak robią dzieciom zdjęcia to przy jednej i tej samej maskotce… Długo to trwało, a pamiętajcie, że tu temperatura w tych godzinach jest już ok 40st ;/…

nie ma lekko..dużo tego

Trwało to wszystko ok 4 godzin… Ledwo żyje. Upał jest taki, że się nie da oddychać… Słońce jest za chmurami, ale jest potworna duchota… Deszczu nadal jeszcze w Zambii nie doświadczyłem…
Właśnie się obudziłem, nie zjadłem obiadu, nie było szans… za gorąco. Wypiłem dwa baniaki wody z cytryną…Ten patent muszę do Polski na upały zastosować ;P
Zadzwonił do mnie Kamil Baleja z RMFu 😉 nagraliśmy do jego programu parę zdań ;P Polska – Zambia… gorąca linia RMF FM 😀 hihihi… udało mi się do niego wysłać parę zdjęć jak dzieciaki się bawią tymi żółtymi balonami J mam nadzieję że fajnie wyjdzie :D…

Mam…. ŻÓŁWIA !!!!!  dostałem go dzisiaj od s.Sabiny 😀  żebym tak sam nie siedział i miał jakieś zwierzątko 😀 hahaha… ale jaja 😉 Nazwaliśmy go razem z Bronią, która już wróciła z Lusaki… ERYK ;).  Jutro mu zrobię sesję zdjęciową;)… Rano mamy plan odwiedzić rano bambo Michała, a potem się zobaczy… jutro sobota ;)… Mama nadzieję, że dziś pośpię…

a oto… ERYK

Wreszcie księżyc świeci!!! Mówię Wam jak już jest fajnie teraz na zewnątrz… robi się jaśniutko, a s.Sabina powiedziała, że jak będzie pełnia, to na polu można książkę w nocy czytać 😀 … zobaczymy;) do pełni niedaleko …:D  
P.S. Pamiętajcie o stratach po huraganie… s.Józefa nie mogła czekać i wydała bardzo dużo pieniążków na naprawę zerwanego dachu. Jest tu w Zambii już pora deszczowa i pomimo że jeszcze deszczu nie widziałem, to już tu wcześniej lało i w każdej chwili może znowu lunąć… a wtedy to podejrzewam zostały by tylko mury, bo reszta Arki była by do całkowitego wyrzucenia i zrobienia na nowo…  Dzięki szybkiej decyzji i reakcji sióstr w tej trudnej sytuacji, to zagrożenie minęło, a dzieci nadal spokojnie mogą chodzić do swojego przedszkola…

zerwany dach

Super by było, jakby się udało w miarę szybko zorganizować jakieś finanse na zalatanie dziury budżetowej, która powstała… Mikołaj się zbliża 😉 więc może by tak siostrze prezenta zrobić???… 😉

modem i polowanie na internet